18 paź 2012

Przebudowa Doliny Zimnicy

Dolina Zimnicy
Właśnie rozpoczęła się przebudowa Doliny Zimnicy, a dokładniej ścieżki przyrodniczej poprzez jej ekosystemy. W tym celu do końca roku m.in zostanie przebudowana i odświeżona nawierzchnia o łącznej długości 3 km. Powstanie niewielki staw, stanowiący część siedliska nietoperzy. Miasto zadba o rozwieszanie różnego rodzaju budek naturalnych przy tablicach opisowych dla np. owadów. Co ciekawe, będą zainstalowane również kamery, pozwalające na obserwacje piękna terenów z domu.


To, co nie przekonuje mnie to nowe miejsca na ognisko. A to z tej racji, że Dolina Zimnica jest ostoją zwierząt, natury, ciszy i spokoju. Jest niszą w mieście dla wielu gatunków, o których istnieniu nie mamy pojęcia. Tereny powinny być przystosowywane tylko i wyłącznie dla zwierząt, nie pod dyktando ludzi. Nie w celu wabienia ludzi, zwłaszcza, że znacznie częściej i inwazyjnie pojawiają się tam wszyscy Ci, którzy dobro flory i fauny mają w głębokim poważaniu. 

Mimo wszystko trzymam kciuki za powodzenie akcji. 

Z racji prowadzonych prac wstęp na teren przebudowy jest wzbroniony.

Źródło

Wieści z pola 18.10.2012

Wieści z pola, odcinek drugi. A o jakim polu mowa? - informacje tutaj

Choć mamy październik, to słońce darzy względami. W jego tchnieniu czuję chyba wspomnienie lata, ponieważ nawet zwierzęta zareagowały. Stanowiska polne i porolne opanowały ponownie , jeszcze raz koniki i pasikoniki wypełniając eter swoimi melodiami. Podobnie postąpiło wszelakie ptactwo z drobnicy żerując na zachwaszczonych nieużytkach:

18.10.2012

makolągwa
Makolągwa - ok. 10-15 osobników
Trznadel - 3

Poza tym jak zawsze wszędobylskie sikory. W związku z czystym niebem korzystały ptaki drapieżne. W kominie dwa myszołowy. 

młoda zwinka
Spacerując polami natknąłem się na korzystające z ostatnich promieni słońca jaszczurki zwinki. Jedna z nich (tegoroczne młode, najpewniej samica) nie miała oporów do wygrzewania się na mojej ręce. Początkowo niezbyt ufnie, później ze spokojem i przymkniętymi niekiedy ślepiami. I tak po kwadransie ruszyła w dalszą drogę mknąc w trawy. 

Warto wspomnieć, że jest teraz dobry okres do zbierania nasion wielu gatunków łąkowych roślin. Dla swoich potrzeb gromadzić można nasiona babek szerokolistnych, lancetowatych, mniszków, łopianu i wielu innych. W tym niestety nawłoci, która choć ukrasza łąki, to przeciwdziała rodzimym taksonom. Dlatego we własnym otoczeniu możemy zebrane nasiona wysiać jeszcze w październiku i spodziewać się wschodu młodych roślin na wiosnę. Wiele z nich przyciągać będzie owady i ptaki, tj. szczygły czy wspomniane już makolągwy. 

Zdjęcia: Wikimedia, zbiory własne. 

9 paź 2012

Stawy Przemkowskie


Jesień to świetna pora roku dla ptasiarza. Wiele gatunków wędrujących ptaków masowo wypoczywa nad różnymi akwenami - od rowów melioracyjnych po kompleksy stawów hodowlanych. Mając to na uwadze udałem się nad słynny rezerwat przyrody - Stawy Przemkowskie. Zwłaszcza, że dzień coraz krótszy, a pogoda bardziej kapryśna.



Swoją eksplorację przeprowadziłem 9 października, w dzień wietrzny, porywisty do bólu, ale słoneczny. Na groblach spędziłem dobre 2 godziny. Już na wstępie powitał mnie rybołów, którego w warunkach naturalnych (czy też naturalnych na wpół) widziałem po raz pierwszy. Robił dobry użytek z powietrznych wirów i ogromnych skrzydeł, wypatrując zdobyczy w jednym z mniejszych jezior. Latał niespecjalnie wysoko, niepokojąc osamotnionego łabędzia niemego. 


Oczywiście łabędź to gatunek dominujący nad rozlewiskami. Niemal na każdym ze zbiorników widniały śnieżnobiałe sylwetki tych ptaków. Jako, że nie są to populacje miejskie, częściowo udomowione, a dzikie, to nie pozwalały się zanadto zbliżać (tutaj przydała się nieodzowna lornetka). Niektóre jednak były na tyle ciekawskie, że można je było obejrzeć bez wspomagania się sprzętem optycznym. 



Wszędzie na stawach żerowały kormorany zwyczajne. Ptaki wypoczywały na wystających z wody kamieniach czy kłodach, część z nich nurkowała w poszukiwaniu pokarmu. Jeszcze inne latały pomiędzy jeziorami, jak gdyby nie mogły się zdecydować na miejsce przebywania. 


Z racji ograniczonego czasu nie zobaczyłem wszystkich stawów. Ale uznaję walory przyrodnicze regionu już na podstawie kilku przemkowskich rozlewisk. Mógłbym długo pisać o każdym ze spotkanych taksonów ptaków. Niestety żadnego z nich nie udało się uchwycić na zdjęciu, chociaż trzeba przyznać, że bardzo się starałem. W zamian za to garść statystyk i piękne krajobrazy... 

Stawy Przemkowskie, 9 października
myszołów - 2
rybołów - 1
kruk - 2
łabędź niemy - ~40
kormoran zwyczajny - ~20
łyska - ~80
czapla siwa - 1
gęś zbożowa - ~60
ponadto sikorki, kowaliki, kopciuszki
--
sarna - 2





Zdjęcia: Wikimedia, zbiory własne. 

5 paź 2012

Zwierzęta Doliny Zimnicy

W Dolinie Zimnicy schronienie znalazło wiele gatunków zwierząt. Jednakże nie liczyłbym na spotkanie wszystkich tych, za opisanie których odpowiada administracja miasta. Po pierwsze tablice na ścieżce przyrodniczej zawierają błędy. Np. dzięcioł duży podpisany jest jako dzięcioł średni. Następnie podważam fakt spotkania np. jelenia szlachetnego. Od dobrych 10 lat we wrześniu w Dolinie nie rozbrzmiewały rykowiska, czy nie znalazłem porzuconego poroża. Nie wspominając o spotkaniu oko w oko z przedstawicielem gatunku. Próby podejmowane były w czasie różnych pór dna i roku. Z tej racji istnienie jelenia na terenie omawianego siedliska podaję w wątpliwość. Myślę, że choć w sporej części uzasadnioną. Urząd Miasta w Lubinie, odpowiedzialny za Dolinę Zimnicy, wstrzymuje się od głosu w tej sprawie.

Za najbliższy obszar zasięgu jelenia szlachetnego typuję lasy po drugiej stronie drogi na Zieloną Górę. Bogate siedlisko leśne, nie należące jednak do Doliny. 

Zwierząt co do których mam wątpliwości jest więcej. Na tablicy (usuniętej jednak we wrześniu 2012) reprezentującej ekosystem rzeczny widniały opisy takich ryb jak brzana, takich ptaków jak czapla czy łabędź, ssaków środowiska wodnego typu wydra lub piżmak

Ze względu na znaczny poziom zanieczyszczenia Zimnicy (pospolicie zwanej smródką), z uwzględnieniem niskiego poziomu wody i silnie zarośniętego nurtu wyklucza się istnienie wymienionych gatunków. Rybom brakuje odpowiedniego siedliska (filtrowanej wody, w miarę stabilnego odczynu). Brak ryb sprawia, że rzeka traci formę łowiska dla rybożernych ptaków i ssaków; czyli  m.in. czapli i wydr. 

Tablica była niedorzeczna w ogólnym kontekście, ogłupiająca i nijak mająca się do stanu faktycznego. Usunięto ją wkrótce po zwróceniu przeze mnie uwagi drogą elektroniczną Urzędowi Miasta. 

Sporządziłem spis zwierząt obserwowanych na przestrzeni ostatnich miesięcy z oznaczeniem ich w trzech kategoriach:

potwierdzone  - obserwowane, spotykane przynajmniej okresowo etc.

prawdopodobne - nieobserwowane na skutek trybu życia, małych rozmiarów, płochliwości, ale związane z siedliskiem reprezentowanym przez Dolinę Zimnicy

wątpliwe - zwierzęta istnienie których podaję w wątpliwości ze względu na brak jakichkolwiek wzmianek tj. obserwacji, tropów, głosów, poroża, sierści, piór itp. przez przynajmniej ostatni rok do kilku i więcej lat

Płazy:
żaba trawna
--
żaba zielona

Ptaki:
dzięcioł duży
dzięcioł średni
sikorka bogatka/modraszka/szarytka
sikorka czubatka [ obserwowana 6 października 2012 ]
pierwiosnek
raniuszek 
kapturka
szczygieł
pełzacz leśny/ogrodowy
dzierzba gąsiorek
sójka
dzięcioł czarny [ obserwowany 3 października 2012 ] 
kuropatwa [ obserwowana po latach, 3 października 2012 ]
bielik [ obserwowany 4 października 2012 ]
--
wilga
myszołów
krogulec
jastrząb
--
czapla siwa
łabędź niemy
kaczka krzyżówka

Ssaki:
ryjówka malutka/aksamitna
nornik
nornica ruda
mysz polna
lis
sarna
--
łasica
kuna leśna
gronostaj
borsuk
dzik
--
jeleń szlachetny
daniel

21 wrz 2012

Wrześniowe ptaszenie 20,21-08-2012

W dniach 20 i 21 września zorganizowałem sobie tzw. ptaszenie. Akcja odbyła się w przedziale godzinowym 16-19 nad ostoją przyrodniczą 'Dolina Zimnicy'. Zwykle zbaczałem ze standardowego szlaku edukacyjnego pozostawiając go ludziom. 

Można założyć, że pierwszą godzinę czatowałem na stanowisku dębowo-sosnowym w pewnej odległości od ścieżki. Następnie udałem się szlakiem w kierunku pól porolnych, za kładką skierowałem się w stronę torowiska, którego teren docelowo sprawdzałem.

Okazuje się, że wszelkie krzewy i zadrzewienia wzdłuż torowiska z lubością wykorzystują ptaki z tzw. drobnicy. Lista gatunkowa poniżej. Ptaków, co do których nie mam pewności nie publikuję. 


Łąki przed ostoją:
szczygieł - ~10

Dolina Zimnicy - stanowisko dębowo-sosnowe:  

dzięcioł duży - 2
dzięcioł średni - 1
gołąb grzywacz - 3
sikorki bogatki/modraszki

Dolina Zimnicy - wzdłuż torowisk:  

raniuszek - 6
makolągwa - 1 
pierwiosnek - 2
kapturka - 1
sikorki bogatki/modraszki - ~20

Osobniki ze wszystkich wymienionych taksonów (poza kapturką) okupowały w pewnym momencie jeden krzew!

Jak widać dla ptasich zapaleńców Dolina Zimnicy jak najbardziej się nadaje. Polecam! 

18 wrz 2012

Interakcja

Kiedy już przyroda weźmie nas na całego i poczujemy się z nią niezwykle silnie związani to zaczynamy się zastanawiać: jaki możemy mieć wkład w zagrożoną, ale jednak przyszłość, co możemy dla niej zrobić itp. 
Można zostać darczyńcą. To często jedyna myśl jaka może nam wpaść do głowy. Ale to za sprawą takich organizacji jak Greenpace, które w sposób nachalny chcą wyegzekwować regularne polecenia wypłaty na ich poczet. Płacimy, nic nas więcej nie interesuje, a przyroda z pewnością ma się tylko lepiej. Tak... Nie? Przejdźmy dalej.


Dużo bardziej wartościowym sposobem wsparcia naturalnych siedlisk zwierząt i roślin jest wiedza. Np. informacje o spotkanych w terenie ptakach. Niezależnie od tego czy przebijamy się przez puszczę, czy po prostu spacerujemy w parku. Czy w końcu informujemy o zwierzęcych rarytasach, czy o gatunkach pospolitych i powszechnie występujących. 

Obecnie praktycznie wszystkie organizmy w naturalnym środowisku narażone są na wyginięcie, o losach wielu z nich zadecydować mogą nawet najbliższe lata. Za przykład niech posłuży omawiany na łamach bloga gawron (Corvus frugilegus). Aby móc reagować potrzebna jest baza informacji o danym gatunku. Na bieżąco aktualizowana i rzetelnie komponowana.  


Właśnie takim źródłem wiedzy jest Awibaza - baza ptaków. Niezależnie od tego, czy jesteś amatorem, czy profesjonalistą masz możliwość prowadzenia i dokumentowania obserwacji. System jest bardzo przyjazny i prosty w obsłudze. Pozwala wprowadzać nowe lokalizacje, gdyby się zdarzyło, że dotrzesz tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Albo nikt nie uwzględnił tego miejsca w kontekście stricte przyrodniczym. W każdym bądź, niezależnie od tego czy poinformujesz o nalocie pospolitego szpaka, czy o białym kruku w Twojej miejscowości.. będzie to wiedza, ważna informacja dla np. OTOPu. Ponadto może posłużyć badaniom ornitologów czy też pojawić się specjalistycznych publikacjach.


Kolejnym adresem, obok którego nie przejdzie obojętnie miłośnik przyrody jest Kartoteka Przyrodnicza. To kolejne, jeszcze potężniejsze narzędzie będące Twoim sprzymierzeńcem w prowadzeniu obserwacji. A to za sprawą rozbudowanego interfejsu, dopuszczającego obserwacje nie tyle ptaków, co wszystkich grup królestwa zwierząt. Ale na tym nie koniec, bo informować możemy nawet o roślinach. Przy okazji należy wspomnieć, że sami również możemy korzystać na poczynionych przez użytkowników spostrzeżeniach terenowych - wykorzystując dane w ramach własnych potrzeb (oczywiście uwzględniając zasady Kartoteki). 


Jeżeli mamy ochotę działać na świeżym powietrzu też coś się znajdzie. Generalnie wypadałoby śledzić fora dyskusyjne i strony miast. Ale każdego roku możemy uczestniczyć w tzw. Zimowym ptakoliczeniu, będącym inicjatywą OTOPu. Uczestnikiem akcji może być każdy, kto choć trochę orientuje się w oznaczaniu pospolitych gatunków ptaków.
Ptakoliczenie przeprowadzane jest w ostatni weekend stycznia w formie bezpłatnej wycieczki z ornitologiem. Lista tegorocznych wycieczek znajduje się tutaj.
I choć do stycznia jeszcze trochę, to zamierzam co jakiś czas przypominać o akcji. 


Po zimie przychodzi czas na Wakacje z susłami - czyli obóz przyrodniczy organizowany przez Salamandrę. Udział jest bezpłatny, można liczyć na częściowy zwrot kosztów dojazdu. Jest zakwaterowanie, są też oczywiście susły. Czego chcieć więcej? 

17 wrz 2012

Zbiornik 'Gilów' (Lubin)

W czasie wędrówek rzadko kiedy zadowalam się wytyczonymi szlakami przez zarząd terenu miasta czy nadleśnictwo. Nie jestem jednak ignorantem. Jestem świadomy tego, jak ważne jest trzymanie się ustanowionego szlaku. To jeden z najprostszych środków prewencyjnych dla ekosystemu. Roślinom i zwierzętom gwarantuje nieskrępowany rozwój, osobistą niszę i przyrodniczą intymność. Wszelkie butelki, puszki czy reklamówki lądują co najwyżej w granicy wzroku od szlaku. Ale jak wiadomo, bywa różnie. Ludzie, którzy naturę szanują i ją znają, są świadomi jej delikatności i potęgi.. nigdy jej nie zaszkodzą, po prostu.



I tym pięknym wstępem chciałbym przejść do właściwej treści noty; mianowicie do zbiornika, do którego w latach 70 odprowadzano odpady kopalniane. Ale to przeszłość. Dzisiaj stanowi prawdziwą ostoję dla dzikich zwierząt. Ale aby do niego dojść pieszo, należy przedzierać się nie przez brzozowy młodnik, a prawdziwe reliktowe grądy (powyżej). 

W dolnośląskich lasach królują jagody, jeżyny, dzikie porzeczki, ale również chmiel. W ostępach można spotkać jego charakterystyczne szyszki, liście i pnące łodygi. W trakcie wędrówki wielokrotnie zmienia się rzeźba terenu. Na fotografii sceneria ze wzniesienia 30-40 metrów, skąd podziwiać można korony pobliskich drzew. 


I wreszcie, po przebadaniu traktów i ścieżek, po przekroczeniu ściany lasów, pośród dębów i lip przebija się widok zapierający dech w piersiach chyba każdemu, a którego z pewnością nie oddają podrzędne matryce aparatów komórkowych. Zbiornik 'Gilów'. Obecnie dzikie, skryte przed ludzkim wzrokiem i oddziaływaniem siedlisko fauny i flory. 


Jezioro (dł. prawie 700m, szer. nieco ponad 400m) wraz z terenem wokół to otwarta przestrzeń sięgająca wzdłuż prawie 3km łącznie. Choć kiedyś składowano tu prefabrykaty, dzisiaj ciężko byłoby wyobrazić sobie podobny stan rzeczy. A to za sprawą wstępującego na brzegi runa, krzewów, a nawet drzew. Mówiąc krótko, mamy do czynienia z sukcesją ekologiczną, dziełem przyrody, nie człowieka. Dominują tu trzciny, i trawy moczarowe, w dalszej linii gęste skupiska brzóz. Gdzieniegdzie nieśmiało przebijają się topole, pozostałość po drzewach nasadzonych wiele lat temu przez górników. 


I choć Gilów z każdym rokiem traci objętość, to wciąż stanowi azyl dla przebywających w pobliskich lasach zwierząt. Podmokłe brzegi znaczą tropy saren, lisów czy dzików w sporych ilościach. Z kolei na powierzchni samego zbiornika odpoczywa wodne ptactwo. Zbiornik odwiedzają gromadnie żurawie, dzikie gęsi, brodzące podobno wielu gatunków. W dniu moich obserwacji Gilów okupowało stado łabędzi niemych, perkozków oraz tłumnie zgromadzone ptaki z rodziny biegusów. W oddali żerowała para kruków.


Pozostałością po poflotacyjnym charakterze zbiornika została wieża obserwacyjna, do której można dostać się tunelem mieszczącym się pod jeziorem - od kilku lat wstęp do niej jest niestety wzbroniony 


Dziki charakter porzuconego Gilowa zrobił na mnie wrażenie. Zauroczył i zachęcił do poszukiwań. Okazuje się bowiem, że prawdziwa przyroda znajduje się wokół nas, należy jej tylko wytrwale poszukać. Mam nadzieję, że Gilów pozostanie namiastką natury, pozwoli cieszyć zarówno zwierzęta, jak i miłośników ich zwyczajów. I nikogo więcej. 

10 wrz 2012

Co w trawie piszczy?

Czyli wieści prosto z pól i łąk. Taka skromna seria, w zamiarach której będzie przedstawienie co ciekawszych obserwacji poczynionych w terenie. 

W terenie określonym, bo obejmującym wielohektarowe pasmo nieużytków mieszczących się na skraju miasta, w sąsiedztwie kompleksu leśnego z projektu Natura 2000. 

Bogatą florę pól tworzą nawłoć kanadyjska (Solidago canadensis L.) - będąca gatunkiem dominującym, jak również bylica polna, koniczyna polna, krwawnik, rdest ptasi, wszelkie trawy i wiele innych pospolicie rosnących chwastów. Wiodącą grupę stanowią przede wszystkim gatunki wysokie, chociaż warto podkreślić, że teren jest zróżnicowany zarówno pod względem rzeźby terenu czy występujących ziem.

Oczywiście takie siedlisko przyrodnicze zapewnia schronienie dla wielu taksonów zwierzęcych. Przede wszystkim owadom, gromadzie wyjątkowo licznej i różnorodnej, ale także ptakom, gadom czy nawet ssakom. I właśnie tym grupom, w tej serii, poświęcać będę swój czas.

Obserwacje z dnia 9.10.2012


Miłym zaskoczeniem było pierwsze spotkanie z łatczynem brodawnikiem  (Decticus verrucivorus). Owad zachowywał się iście leksykonowo; generował dość nieprzyjemne, mechaniczne dźwięki przywodzące na myśl uderzające o siebie ostrza nożyczek. Był krępy, masywny, o bardzo silnie wykształconych odnóżach tylnych. W chwili spotkania przemieszczał się głęboko wśród niskich traw. W sytuacji zagrożenia wykonywał spore susy, przypominając przy tym bardziej żabę niż owada. Nie niepokojony natomiast żerował w pobliżu przetrząsając poszycie. Napotkany osobnik nie był zbyt płochliwy, pozwalał obserwować się z odległości już 20-30cm. 


Kolejnym widzianym gatunkiem był długoskrzydlak sierposz (Phaneroptera falcata). O tyle ciekawym, że znajduje się on na czerwonej liście gatunków zagrożonych w Polsce. To spotkanie, czy wiele innych przyczyniło się jednak do podjęcia weryfikacji nt faktycznego statusu tego wdzięcznego pasikonika. 


Gąsienica barczatki malinówki (Macrothylacia rubi) stanowiła nie lada zoo-gratkę. Po pierwsze okazała się być larwą bardzo dużą, przynajmniej na szerokość dłoni. Po drugie posiadała efektowną rudobrązową sierść, która swoją sprężystością zawstydziłaby nie jednego ssaka. Na próżno proponowałem jej trawę czy liście . Gąsienice bowiem żerują na wrzosie, koniczynie, lucernie czy - zgodnie z nazwą - na malinach. 


Zdjęcia: Wikimedia Commons

7 wrz 2012

Artykuł: Likaon

W ramach urozmaicenia postanowiłem wyciągnąć z szuflady skromny tekst poświęcony wyjątkowo interesującemu gatunkowi afrykańskiej sawanny - likaonowi:


Likaony (Lycaon pictus) uważa się za jedne z najokrutniejszych zwierząt czarnego lądu.
W watahach liczących dziesiątki osobników sieją spustoszenie wśród lokalnej fauny, nie czując respektu wobec żadnego z pozostałych mieszkańców sawanny. Nawet lwy schodzą im z drogi.


To duże psowate. Wielkością zbliżone do owczarka niemieckiego, ustępują mu jednak masą ciała. Dorosłe osobniki ważą do 35 kg co jest średnią wynikającą z wędrownego trybu życia. Cechą charakterystyczną, która sprawia, że nie pomylimy likaona z żadnym innym zwierzęciem jest jego umaszczenie. Na krótkiej, miejscami bardzo rzadkiej sierści występują płowe, białe i czarne plamy. Na ciele każdego osobnika rysunek i stosunek barw jest inny - nie ma dwóch tak samo wyglądających psów. W zasadzie każdy likaon ma ciemny pysk, pręgę biegnącą pośrodku głowy zachodzącą na sam kark i jasną końcówkę ogona. Ubarwienie ułatwia wzajemne rozpoznawanie się, zwłaszcza w warunkach polowania. W sylwetce uwagę zwracają duże uszy, będące takimi nie bez kozery. Głównodowodzącym zmysłem pozostaje jednak wzrok. W związku z tym likaony skupiają się na terenach otwartych, unikają zadrzewień, a nawet wysokich traw.


Simiry (bo tak drapieżniki te nazywane są przez rdzennych mieszkańców Afryki Płd.) żyją w sforach przez cały rok. Jeszcze u schyłku ostatniego stulecia watahy liczące kilkadziesiąt osobników nie należały do rzadkości. Obecnie najczęściej spotyka się model do 8-10 sztuk.


W przypadku większości psowatych zauważa się silnie rozwiniętą strukturę socjalną grupy. Likaony pod tym względem stanowią pewną osobliwość. Wszyscy członkowie stada - pomimo przewodnictwa jednego samca i samicy - śpią, odpoczywają i polują zawsze razem. Na przekór groźnej sławie poświęcają wiele czasu na umacnianie wzajemnych relacji poprzez wycie czy lizanie sobie pysków.


Likaony to wyspecjalizowani drapieżnicy. Zwykle hałaśliwe, podczas polowania zachowują niesamowitą ciszę. Dzięki daleko posuniętej współpracy wewnątrz grupy, razem są w stanie upolować niemal każde kopytne zwierzę. Dlatego ich ofiarą padają zebry, gazele, antylopy, nawet największe z nich. Zwykle wybierają egzemplarze bardzo młode bądź stare. Potrafią przez wiele km podążać w ślad za ofiarą i równie wytrwale gonić ją kiedy ta zwietrzy niebezpieczeństwo. Powalenie i rozszarpanie nieszczęśnika zajmuje zwykle kilka minut. Instynkt stada nakazuje likaonom dopuścić do zdobyczy najpierw osobniki młode. Warto dodać, że wyjątkowość tych dzikich psów objawia się także poprzez ich zwyczaje żywieniowe. W przeciwieństwie do krewniaków reflektują wyłącznie na mięso. Poza tym simiry rzadko piją. Często tkanki ofiar pokrywają zapotrzebowanie na płyny u tych ssaków. Opinię niezrównanych żniwiarzy sawanny zawdzięczają przede wszystkim liczbie polowań. Większość drapieżników poluje raz dziennie, podczas gdy likaony nierzadko dwa razy na dobę. Zdarza się, że zmuszone są porzucić łup na rzecz lwów. Podobna sytuacja ma miejsce stosunkowo rzadko, koty tylko w obliczu znaczącej przewagi decydują się na tak śmiałe posunięcie - wszak nawet one respektują prawa psich rywali.

Zdjęcia dzięki: Wikimedia Commons

Upadek gawrona

W subskrypcji wpisu pojawiło się za mocne słowo. Ale prawdą jest, że populacja gawrona w Polsce stale się zmniejsza. Niewykluczona jest sytuacja, kiedy gawron zyska status taksonu zalatującego, a nie lęgowego jak do tej pory. 


Na pierwszy rzut oka ciężko mówić o niepokojących tendencjach. Wszystko dlatego, ponieważ spadek notuje się z bardzo wysokiego poziomu. Ponadto obserwacje z jesieni czy zimy nie są miarodajne; gościmy wtedy stada ze wschodu, które zlatują się na zimowiska w gargantuicznej liczbie. Z kolei wiosną czy latem ptaki z racji większych możliwości pokarmowych i ich źródeł nie są tak powszechnie dostępne (wybierają dzicz). Mimo tego nadal można spotkać je masowo na polach, a nawet w miejskich parkach. Skąd zatem powody do niepokoju?


Wskazuje na to szereg poczynionych badań ornitologicznych tzw. dynamiki lęgowej. W momencie kiedy Sokołowski (1979) pisał o gawronach, jak o ptakach bardzo pospolitych i rozpowszechnionych, na terenie kraju stacjonowało ponad 100 tys. par, wg niektórych źródeł jeszcze więcej. Badania z regionu Wielkopolski (Kujawa, Klajber 2000) zwracają uwagę na wyraźny trend spadkowy - wg przytoczonych danych na terenie badań zagęszczenie uległo zmniejszeniu o 44% w stosunku do lat 70. 


Na podstawie monitoringu ptaków prowadzonego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) widać wyraźnie, że populacja sukcesywnie w kraju maleje.
W przekonaniu utwierdzają także badania prowadzone przez ornitologów z Dolnego Śląska. Paweł Kołodziejczyk po przebadaniu administracyjnych granic miasta Wrocławia udokumentował 50% zmniejszanie się kolonii gawronów. W tym jednej z największej w latach 90 - na Krzyckiej, liczącej ponad 300 par; dziś niewiele ponad 130. Niektóre ze skupisk przestały istnieć, tak jak te w okolicy lotniska obejmujące 200 par. 

Prognozy pozostają niepokojące. Powodów jest, bądź też może być wiele. Wśród nich wymienia się wycinanie starodrzewiu, anektowanie łąk, utylizacja odpadów, polepszające się standardy życia w mieście (mające się nijak do śmietniskowych zwyczajów gapy).


 Jeżeli tendencja miałaby się utrzymywać, to już za 100, 200 lat gawron byłby ptakiem wyłącznie zalatującym. 

Zdjęcia dzięki:  Wikimedia Commons.

22 cze 2012

Wyspa Bielarska/Słodowa

Wśród kaczych opowieści pozostajemy - nie ukrywam, że również z braku laku na wpis. Ale tak naprawdę chodzi o rzecz po stokroć ważniejszą, bo o czystą przyjemność obcowania z naczelnym, wyspiarskim pierzem. O poznanie obyczajów. W końcu o częściową przynależność do stada, gdyż  wszystkie ptaki z bielarskiej - od łabędzi, przez kaczki na drobnicy kończąc - za dobre intencje i jeszcze lepsze przekąski potrafią podziękować zaufaniem i poufałością. 
Łabędź na 5 śniadaniu, fot. Gosia
 Łabędzie to już klasyk. Zwierzętami dzikimi pozostały chyba w tylko w ujęciu leksykologicznym. W każdym bądź razie nie licz na spokojną konsumpcję gdy ptaki są w zasięgu. Jako pierwsze nie tylko zaglądną w Twój talerz, ale nie będą miały nic przeciwko aby dokonać na jego terenie sporych spustoszeń.  

Kaczka w trakcie analizy kanapki, fot. Gosia
Nie inaczej ma się sprawa z kaczkami. W odróżnieniu od łabędzi wymagają jednak pewnej dozy cierpliwości i czasu. Pusty bebech też stanowi solidne wsparcie, bo szanse drastycznie spadają gdy krzyżówka ocieka tłuszczem z przejedzenia. Gdy ta przekona się co do naszych zamiarów i upewni się, że przynajmniej na czas karmienia pozostajemy zadeklarowanymi jaroszami - będzie niczym pies warować w oczekiwaniu na smakołyki. 

Wróble i ich dzienna porcja Cornflakesów, fot. Gosia
Niewiele osób wie jednak, że kredytem zaufania mogą obdarzyć nas także małe ptaki jak wróble. Takiej zażyłości pozazdrościłaby nam kobieta z gołębiami w Central Parku z 'Kevina w Nowym Jorku'. Pomimo bliskiego sąsiedztwa człowieka pozostają bardzo ostrożne. Co nie znaczy, że cierpliwością i smacznymi przekąskami nie uda się wkupić w łaski i tych ptaków. Nie od razu, ale dalece później - owszem. 

Foty by Gosia

9 cze 2012

Krzyżówka?

Nadmieniona w tytule kaczka to gatunek, który już dawno, z rozmachem rozpowszechnił się w polskich miastach. Każdy staw, kanał, rzeka czy pole irygacyjne przyciąga ptaki liczone w dziesiątkach osobników. Wystarczy dłuższa chwila obserwacji aby wykazać, że poszczególne zwierzęta znacząco się między sobą jednak różnią. 

sołtys, fot. ciconia
 Kaczki odbiegające ubarwieniem od standardowej krzyżówki to mieszańce tychże z kaczkami domowym, czyli tzw. sołtysy i to właśnie one coraz częściej pojawiają się przy akwenach w większych miastach. 

sołtys, fot.ciconia
Większość  przyjmuje główną barwę z genu kaczora, a wiec krzyżówki. Stąd widywane ptaki przypominają kaczkę dziką, z mniej lub bardziej licznymi detalami ubarwienia odbiegającymi od normy. Zdarza się jednak, że ptak zyskuje zupełnie inne upierzenie. Dokumentowano osobniki jednolite, metalicznie mieniące się zielenią, purpurą, błękitem, a nawet czarne i białe. 

samica, fot.ciconia
Powstałe w ten sposób mieszańce są płodne. Wyjątkowo podatne na hybrydyzację krzyżówki na obszarach gdzie zostały introdukowane stanowią zagrożenie dla czystości wielu gatunków lokalnych. W Australii zagrażają np. kaczce pacyficznej, w Afryce z kolei kaczce żółtodziobej. Łącznie szacuje się, że narażone na wyginięcie pozostają kaczki i gęsi z 45 gatunków. 

kaczka krzyżówka, fot. wiki
Warto sobie zatem uzmysłowić, że choć sołtysy stanowią nie lada atrakcję, z każdym młodym tracimy szansę na przetrwanie chociażby pospolitej krzyżówki. 

8 cze 2012

Las rędziński - wyprawa I

Niemalże wprost z lasu rędzińskiego (bo co to znaczą te dwie, trzy godziny) śpieszę z relacją o tym co, gdzie i czy warto. Odpowiedź na wstępie brzmi twierdząco! Nawet ze świadomością spalonego wstępu. Chociaż dobrze wiemy, że prawdziwi miłośnicy faunistycznych ciekawostek nie poprzestaną na takim zdawkowym wstępniaku - co to to nie, nigdy. 

Przede wszystkim, co mogę na świeżo zadeklarować... czuję się wypoczęty. Nie fizycznie, a psychicznie. Dotleniłem mózg, zstąpiła na mnie siła i dobry urok lasu, ale nie sposób mu się oprzeć. Oczywiście lasu tak dużego, jak rędziński nie sposób poznać w dzień. Chyba, że jest się wytrawnym piechurem, a nie mieszczuchem. Parę godzin spędzonych w jego poszyciu zaowocowało bogactwem ptasich treli, a kilka opierzonych klejnotów udało się również dostrzec. Jednym z nich był ptak, którego spotkałem na żywo po raz pierwszy - remiz. Ptak o charakterystycznym ubarwieniu, głosie, a nade wszystko, zwyczajach lęgowych. Remiz bowiem buduje specyficzne gniazdo niespotykane u innych gatunków - coś w rodzaju wiszącej nad wodą torby.
  
Gniazdo remiza, fot.wiki

Kolejnym, zupełnie niepłochliwym mieszkańcem rędzińskich ostępów była szarytka, czyli sikora uboga. Długo hasała po porastających brzeg odry krzewach, dopóki nie umknęła w las. Pomimo poniekąd słusznie nadanej nazwy, ten ptak również wydał mi się co najmniej interesującym 'obiektem' obserwacji. Nie tak kolorowy jak miejscy kuzyni. Ale co oni tam wiedzą o leśnym, ciężkim życiu, ot co! 

sikora uboga, fot.wiki

W gąszczu jak w ukropie uwijały się również szpaki, kosy czy zięby. A więc ptactwo znane z parków, czy blokowisk. Ale pojawił się także gość, który nie jest ani wyjątkowo liczny, ani nie przepada za miejskim zgiełkiem. Dzierzba gąsiorek. Nawet w głuszy potrafi umknąć mniej lub bardziej wprawnemu oku. Dostrzegłem go przypadkiem, bo wypełnił pierwszy plan przed dostrzeżonym w oddali.. bocianem. Najpewniej wypatrywał smakowitego kąska - owada, czy małego ssaka, którego potem, gąsiorkowym zwyczajem, zapewne nabiłby na kolec jakiejś ciernistej rośliny. Urocze. Dopuszczał ludzkie towarzystwo, ale tylko do chwili. Potem wolał się oddalić. Dobre wrażenie w każdym bądź pozostało.

gąsiorek, fot.wiki

W okolicy dobrze miały się również jaszczurki zwinki. Jak wiemy, nie mają kolorowej sytuacji w kraju. Na szczęście ilość nor i niepodległość terenów procesom urbanizacyjnym dają nadzieję, na przedłużenie gatunku. Piękne samice wygrzewały się, korzystając z wyjątkowo udanej pogody. Dokładny opis lokalizacji, dla bezpieczeństwa gadów, zatajam. 

zwinka, fot.wiki

Wiele, wiele zwierząt umknęło mojej uwadze. Większość okazała się sprytna i zaradna, salwując się ucieczką w leśne gęstwiny. Prawdopodobnie w buszu, jak duch przemknął ortolan (którego kiedyś w tych terenach już widziałem, jednak), na drogę wystąpił prawdopodobnie także karczownik. Oba zwierzęta łączyła niechęć do przebywania w towarzystwie ludzi i przemieszczały się bardzo szybko. 

W lesie było sporo ludzi. Włącznie z samochodami, co trochę krajobraz szpeciło. Następnym razem zamierzam zanurzyć się w knieje wystarczająco głęboko żeby zgubić cywilizacyjny ślad. Wszak ponad 200 hektarów jeszcze zostało! 

Następna wyprawa jeszcze w tym roku.