To był dziwny dzień, dlatego ten wpis też będzie inny, niż poprzednie. Wszystko zaczęło się w sobotę, kiedy spotkaliśmy na swojej drodze gołębia - a jak się okazało później - samicę. Siedziała przygnębiona, sama pośród betonowej mozaiki Wrocławia. Śmiesznie wyglądało to, że wybrała sobie takie, a nie inne miejsce. Przycupnęła tuż przy metalowym słupku stylizowanym na loda. Może w całym skwarze dnia liczyła, że zdoła się ochłodzić?
Okazało się, że nie lata. Niechybnie w takiej sytuacji wiele ptaków prędzej czy później ginie pod kołami samochodów albo pod szponami nocnych drapieżników. Oczywiście znam wielu ludzi, którzy powiedzieliby, że to tylko gołąb, machnęli ręką i poszli w długą. Jestem młodym człowiekiem, ale przekonałem się, że nawet gołębie, pozornie takie same, są na wskroś bardzo różne. Mają swoje maniery, nawyki, ulubione smaki. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że każde życie jest cenne.
Nie było innej rady. Gołębicę przygarnęliśmy. Mamy doświadczenie - niegdyś nie tylko pomagałem ojcu w hodowli gołębi, a także ich lotowaniu. Wychowałem wiele piskląt, które szczęśliwie powróciły do środowiska. Właśnie dlatego wiem, że do czasu kiedy odzyskałaby sprawność lotu miałaby wzorowe warunki rekonwalescencji. W przypadku, kiedy okazało się, że nigdy już nie poleci też nie zostałaby wyrzucona na bruk.
Zanim udało się ją pochwycić, postanowiła na własną rękę przeprawić się przez ulicę. Widzieliśmy desperacką próbę lotu, autobus, a później... masę pierza na ulicy. Byliśmy w szoku. Najgorsze, że reszty ludzi to nie obeszło w zasadzie wcale. My nie mogliśmy długo zasnąć tej nocy, być może z tego powodu.
Samiczka przeżyła - wylądowała nieopodal. Do teraz nie wiem jakim cudem, jedyne co straciła to pióra w kuprze. Oszukała przeznaczenie.
Kiedy w końcu trafiła do mieszkania, wygodnego, wyłożonego pudła - bardzo szybko zaczęła jeść i pić. Było widać, że stara się odpoczywać po naprawdę traumatycznych przeżyciach. Tak się składało, że mieliśmy Nosacza, samca, który od dawna czeka na partnerkę, tak więc ostatecznie chcieliśmy ją przetransportować wprost do niego - do miasta nieopodal.
Niestety nie udało się. W najgorszym możliwym miejscu, pomiędzy torami tramwajowymi, a ruchliwą jezdnią wydostała się z pakunku, w którym miała podróżować i przysiadła na torach. Próbowaliśmy ją łapać, ratować, ale to była niebezpieczna gra - z jednego zagrożenia uciekała w kolejne. I tak bez końca. Uniknęła jednego, drugiego, trzeciego tramwaju. Mogła pewnie tak długo, ale w końcu, doszło do najgorszego.
Dlatego właśnie ten dzień jest taki dziwny. Jeszcze parę godzin temu mówiliśmy do niej, a teraz patrzę na jej zdjęcia i nie możemy się otrząsnąć. Bo przecież to tylko gołąb.
▼
19 lip 2015
9 lip 2015
Park Wrocławski: Co dalej z łabędziami?
Po tym, jak samica łabędzia zginęła w obronie młodych, ciężar odpowiedzialności rodzicielskiej przejął samiec. Młodymi opiekuje się przez cały czas. Często obserwując go nasuwa się jedno pytanie - co dalej?
W każdym parku nocą trwa walka. Na żer wychodzą drapieżnicy. Często są to zwierzęta stosunkowo niewielkie, nie stwarzające bezpośredniego zagrożenia dla łabędzi, które są największymi ptakami wodnymi w Polsce. Ale to nie dorosłe ptaki muszą się obawiać, bo celem - kun, łasic, norek amerykańskich czy nawet lisów - padają przede wszystkim pisklęta.
Para przy budowie pierwszego gniazda (maj) |
Tak było jednej z ostatnich majowej nocy, ale łabędzie są wspaniałymi rodzicami. Samica zaryzykowała starcie w obronie młodych. Została bardzo poważnie ranna i pomimo specjalistycznej opieki, wkrótce padła.
Od tamtej pory samiec wychowuje szóstkę młodych wraz z pomocą pracowników parku. Prewencyjnie postawione zostało tymczasowe ogrodzenie, które zapewnia ptakom więcej spokoju od tych natrętnych mieszkańców, którzy dla jednego zdjęcia z pisklakiem gotowi byli je niepokoić.
Młode rosną bardzo szybko, już za około dwa miesiące osiągną zdolność lotu. Wtedy prawdopodobnie opuszczą staw dydaktyczny, na co liczą również władze parku. Co dalej?
Jak informuje ZOO Wrocław, które sprawuje bezpośrednią opiekę nad zwierzętami, podjęte zostaną próby odtworzenia pary. Będzie to zadanie wyjątkowo trudne, bo oprócz tego, że łabędzie są przykładnymi rodzicami, to także - wzorowymi partnerami, bezwarunkowo sobie wiernymi. Zdarza się, że po stracie partnera już do końca życia nie przystępują do godów.
Jak czytamy na facebookowym profilu Centrum Edukacji Przyrodniczej, podobno samica, także po przejściach, jest już w przygotowaniu.
Próbę połączenia ptaków wrocławskie ZOO przeprowadzi dopiero wtedy, kiedy usamodzielnią się pisklęta - najpóźniej następną wiosną. Czy się uda? Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że tak.
Foto: Gosia